Już w 2014 r. w informacji o wynikach kontroli P/14/086 „Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami” NIK wskazywała na konieczność określenia standardów emisyjnych dla nowych kotłów węglowych małej mocy. Wydania w tej sprawie odpowiedniego rozporządzenia domagały się od wielu lat organizacje społeczne i ruchy obywatelskie, a nawet samorządy terytorialne. Po wprowadzeniu na terenie dwóch województw – śląskiego i małopolskiego – tak zwanych uchwał antysmogowych, sytuacja stała się wręcz absurdalna – wolno było legalnie sprzedawać kotły, których użytkowanie jest zabronione. Uchwały antysmogowe zakazują bowiem korzystania z przestarzałych, wysokoemisyjnych kotłów, ale nie mogą zakazać ich sprzedaży – do tego potrzebne było rozporządzenie.
Minęło wiele lat, ale w końcu się doczekaliśmy – już dzisiaj, 1 października 2017 r., wchodzi w życie rozporządzenie Ministra Rozwoju i Finansów z dnia 1 sierpnia 2017 r. w sprawie wymagań dla kotłów na paliwo stałe. Cieszymy się z tego niezmiernie, bo obok projektowanego rozporządzenia Ministra Energii w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych (nowa wersja projektu ma podobno pojawić się już niedługo na stronie Rządowego Centrum Legislacji), jest to kluczowy akt prawny, który powinien znacząco przyspieszyć poprawę jakości polskiego powietrza. Rozporządzenie dopuszcza wprowadzanie do obrotu oraz do użytkowania jedynie nowoczesne kotły 5 klasy, pozbawione rusztu awaryjnego. Przepis ten zacznie obowiązywać 1 października, chociaż kotły wyprodukowane przed tą datą, a niewprowadzone do obrotu, będzie można legalnie sprzedać do 1 lipca 2018 r.
Niestety, rozporządzenie zawiera pewne luki, których nie możemy przemilczeć.
Łyżka (a nawet kilka łyżek) dziegciu
Mamy wrażenie, że rozporządzenie uchwalono w pośpiechu, żeby za wszelką cenę weszło w życie przed rozpoczęciem tegorocznego „sezonu smogowego”. Nasze wątpliwości budzi już wskazana w rozporządzeniu podstawa prawna do jego wydania, co wbrew pozorom może mieć pewne konsekwencje, ale w takie szczegóły nie chcemy tutaj wchodzić.
Pierwszym poważnym problemem jest zawarty w rozporządzeniu szeroki katalog wyłączeń. Chociaż obejmuje ono swoim obowiązywaniem kotły na paliwo stałe o mocy cieplnej do 500 kW, to nie stosuje się go do całej gamy urządzeń:
- wytwarzających ciepło wyłącznie na potrzeby zapewnienia ciepłej wody użytkowej;
- przeznaczonych do ogrzewania i rozprowadzania gazowych nośników ciepła, takich jak para wodna lub powietrze;
- kogeneracyjnych na paliwo stałe o znamionowej mocy elektrycznej 50 kW lub większej;
- na biomasę niedrzewną rozumianą jako biomasę inną niż biomasa drzewna, w tym słomę, miskant, trzcinę, pestki i ziarna, pestki oliwek, wytłoczyny oliwek i łupiny orzechów.
Jak zatem bronić się przed nieuczciwym producentem lub sprzedawcą, który kocioł CO będzie oferował jako przeznaczony wyłącznie do ogrzewania wody użytkowej, a kocioł na pelet drzewny jako przeznaczony na biomasę niedrzewną? Wiemy przecież, że kreatywne obchodzenie przepisów prawa to polska specjalność, w związku z czym wróżymy gwałtowny wzrost zainteresowania kotłami na pestki, które przypadkowo doskonale radzą sobie również ze spalaniem zwykłego peletu.
Drugą istotną kwestią jest to, że rozporządzenie dotyczy nie tylko wprowadzania kotłów do obrotu, ale również do użytkowania. Wprowadzenie do użytkowania zdefiniowano w nim jako podłączenie kotła do wodnego systemu centralnego ogrzewania. Problem w tym, że za naruszenie rozporządzenia w tym zakresie nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami. Brak jest w ustawie Prawo ochrony środowiska odpowiedniego przepisu karnego. Mamy więc do czynienia z klasycznym przykładem czegoś, co prawnicy nazywają lex imperfecta – prawo niedoskonałe, a więc takie, którego naruszenie nie jest obostrzone żadną sankcją.
Trzecia sprawa, której pominąć nie możemy, to wysokość kar, za naruszenie rozporządzenia (tam, gdzie w ogóle jakieś kary można nałożyć – patrz wyżej). O ile u naszych południowych sąsiadów – Czechów – za sprzedaż niedozwolonego kotła grozi kara do 10 milionów koron (ok. 1,6 miliona złotych), to nasze prawo jest dla nieuczciwych sprzedawców znacznie łaskawsze. Naruszenie rozporządzenia jest bowiem wykroczeniem, za które grozi grzywna do… 5 000 zł.
Zamiast krytykować – kibicujemy.
Luk w rozporządzeniu jest więcej, powyżej wskazaliśmy te najbardziej oczywiste. Trzeba jednak zaznaczyć, że ich wyeliminowanie wymaga nie tyle zmiany samego rozporządzenia, co nowelizacji ustawy Prawo ochrony środowiska. Mimo wszystko Ministerstwu Rozwoju należą się słowa uznania za to, że zrobiło pierwszy, bardzo ważny krok na drodze do uregulowania kwestii związanych ze sprzedażą małych kotłów grzewczych. Wierzymy, że Ministerstwo będzie otwarte na uwagi i sugestie, a na opublikowaniu rozporządzenia w Dzienniku Ustaw się nie skończy. Naszych czytelników prosimy jednocześnie o trzymanie kciuków za Ministerstwo Energii, tam bowiem trwają obecnie prace nad niezwykle ważnym pakietem przepisów dotyczących wymagań jakościowych dla węgla i innych paliw stałych.