Czego naprawdę dotyczy dyrektywa budynkowa? Odkłamujemy mity na jej temat

Katarzyna Leśko Data publikacji: 11 lipca 2024

Zużywa 40 proc. produkowanej energii i odpowiada za emisję 36 proc. gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. Czym jest ten wampir energetyczny? To budynki – te, w których mieszkamy, uczymy się czy pracujemy. Dane mówią, że aż 75 proc. budynków jest nieefektywnych energetycznie, a to naraża ich użytkowników na coraz wyższe rachunki za ogrzewanie. Dlatego – wbrew twierdzeniom populistów – to dobrze, że Unia postanowiła zmotywować państwa członkowskie do olbrzymiego zadania modernizacji budynków.

Kiedy do opinii publicznej dotarła informacja o tym, że Parlament Europejski przyjął ostateczną treść tzw. dyrektywy budynkowej, politycy – i nie tylko – zaczęli się ścigać w straszeniu Polek i Polaków tym, co się w tej dyrektywie rzekomo znajduje. Europosłanka PiS Anna Zalewska roztoczyła wizję przymusowych remontów, a Szymon Hołownia ogłosił na portalu X, że kandydaci Polski 2050 idą do „po zatrzymanie dyrektywy budynkowej”.

Dyrektywa staje się kolejnym chłopcem do bicia dla populistów. Jednak wiele pojawiających się na jej temat stwierdzeń sugeruje, że ich autorzy dyrektywy nie przeczytali. Przyjrzyjmy się zatem najczęściej pojawiającym się przekłamaniom na temat dyrektywy budynkowej i przekonajmy się, ile w nich prawdy.

Po kliknięciu w każdy mit rozwinie się okno z odpowiedzią demaskującą nieprawdziwe stwierdzenie.

  • Głównym celem dyrektywy jest promowanie rozwiązań poprawiających charakterystykę energetyczną budynków. Promowanie, a nie zmuszanie.

    Przede wszystkim, dyrektywa nie wprowadza odgórnego obowiązku remontu wszystkich budynków. Unijny prawodawca ma świadomość, że dużo łatwiej jest stosować konkretne wymagania do budynków, które są dopiero projektowane, niż modyfikować te, które stoją już od kilkudziesięciu lat. Dlatego też konkretne terminy i obowiązki dotyczące budownictwa bezemisyjnego dotyczą dopiero planowanych budynków – jak na przykład ten, który przewiduje, że wszystkie budynki budowane od 1 stycznia 2030 r. mają być bezemisyjne.

    W tym miejscu warto wspomnieć, że źródłem zamieszania dotyczącego obowiązków remontów mogą być wcześniejsze projekty treści dyrektywy. W wersji opublikowanej w marcu 2023 r. wskazano, że budynki o określonej klasie energetycznej mają obowiązek poprawienia swojej klasy w określonym terminie, co oznacza ich obowiązkowy remont. Jednak w ostatecznej treści dyrektywy te zapisy się nie znalazły, o czym osoby zabierające głos w tej sprawie powinny wiedzieć.

    Ostatecznie przyjęta dyrektywa wprowadza ogólny obowiązek renowacji tylko dla budynków niemieszkalnych, a więc urzędów, szkół, centrów handlowych. Te budynki z czasem będą musiały spełnić określone minimalne normy, choć też istnieją wyłączenia od tego obowiązku, które mogą obejmować np. budynki sakralne, obronne czy zabytki.

    Z kolei w przypadku budynków mieszkalnych – dopiero gdy właściciel domu lub bloku zdecyduje się na solidny remont, nazywany przez dyrektywę ważniejszą renowacją, będzie zobowiązany do poprawienia jego charakterystyki energetycznej. Definicja ważniejszej renowacji nie jest sprecyzowana w dyrektywie, państwo członkowskie może wybrać, czy zastosuje kryterium powierzchniowe czy kosztowe. W pierwszym wypadku chodzi o remont obejmujący powyżej 25 proc. powierzchni zewnętrznych ścian budynku, zaś w drugim – o remont części, która odpowiada za 25 proc. wartości budynku.

    Mieszkający w kamienicach zapewne łapią się teraz za głowę – jak ocieplić ściany budynku objętego nadzorem konserwatorskim? Dyrektywa nie jest bezwzględna w tym zakresie – należy zastanowić się, na ile dostosowanie budynku do wymogów przepisów jest wykonalne pod względem technicznym, funkcjonalnym i ekonomicznym.

    Co prawda, każdy kraj członkowski powinien przygotować krajowy plan renowacji. I w jego ramach państwo może zadecydować, że należy remontować budynki mieszkalne. Konkretne rozwiązania pozostają jednak w gestii każdego państwa – dyrektywa ich nie narzuca – i można się spodziewać, że państwa będą motywowały do renowacji drogą zachęt, w tym finansowych.

  • Po przyjęciu dyrektywy europosłanka PiS Beata Szydło w filmie na platformie X ostrzegała Polaków, że zostaną zmuszeni do remontów domów i mieszkań. I aż dwukrotnie podkreśliła, że nikt im „tych pieniędzy nie zwróci”. Czy rzeczywiście trzeba będzie zapłacić za wszystko z własnej kieszeni?

    Jak już wyjaśniliśmy, nie wszystkie budynki będą objęte obowiązkiem termomodernizacji i to nieprawda, że UE zmusi rodzinę Kowalskich do remontu ich starego domu. Teraz dodajmy – jeśli jednak Kowalscy się na duży remont zdecydują, to będą mogli liczyć na wsparcie w tym przedsięwzięciu. Dyrektywa budynkowa zobowiązuje bowiem państwa członkowskie do zapewnienia różnorodnych zachęt, w tym finansowych.

    Dyrektywa wskazuje wprost, które unijne źródła finansowania można w procesie termomodernizacji wykorzystywać. Zobowiązuje również państwa do zapewnienia różnorodnych systemów wsparcia, takich jak: pożyczki i kredyty hipoteczne, programy finansowe typu „płacisz, kiedy oszczędzasz” (możliwość uzyskania pożyczki, w której ustalono korelację między jej spłatą a osiągniętymi oszczędnościami energii), zachęty podatkowe, na przykład obniżone stawki podatkowe na prace i materiały budowlane. Zdecydowanie podkreśla się też konieczność zapewnienia dostępności zachęt finansowych w pierwszej kolejności dla gospodarstw domowych znajdujących się w trudnej sytuacji.

    Ponadto, państwa członkowskie muszą zapewnić stworzenie punktów kompleksowej obsługi ds. charakterystyki energetycznej budynków. Kowalski będzie mógł w jednym miejscu uzyskać informację o tym, co może zmodernizować i jakie może otrzymać na to dofinansowanie.

    Nie można również zapominać, że sama poprawa efektywności energetycznej przyczyni się do obniżenia rachunków za energię. Nie bez powodu budynki nieefektywne energetycznie nazywa się wampirami – wytworzone ciepło, wylatuje przez nieocieplone ściany czy nieszczelne okna, więc trzeba grzać jeszcze bardziej. Jeśli aż 75 proc. budynków w UE jest nieefektywnych energetycznie, to trzeba nie mieć wrażliwości społecznej, żeby potrzebę poprawienia ich parametrów uznać za urzędniczą fantasmagorię. Polki i Polacy potrzebują mądrego wsparcia w poprawieniu komfortu życia i ograniczeniu wydatków na wciąż drożejącą energię.

  • Kolejnym mitem, który obił się szerokim echem w mediach jest ten o zakazie korzystania z kotłów na gaz od 2040 r. Straszy się koniecznością ich wymontowania, mimo że jeszcze niedawno zachęcano do ich wstawiania w miejsce kotłów na węgiel. 

    Kolejny raz źródłem zamieszania może być pierwotny projekt dyrektywy, w którym wprost wskazywano, że wycofanie z użycia paliw kopalnych w budynkach ma nastąpić do 2040 roku. Taki bezpośredni zapis nie znalazł się jednak w przyjętym tekście dyrektywy. Zamiast sztywnej daty wskazano ogólnie, że państwa członkowskie w istniejących budynkach mają dążyć do wymiany indywidualnych kotłów na paliwa kopalne. Sposób i termin wykonania tego obowiązku każde z państw określi we własnym zakresie. 

    Jeśli chodzi o montowanie samodzielnych kotłów w nowych budynkach – zgodnie z tym, że od 2030 r. wszystkie nowe budynki mają być zeroemisyjne, montaż kotłów wykorzystujących paliwa kopalne rzeczywiście nie będzie możliwy.

    W życie wejdzie także zakaz udzielania zachęt finansowych do instalacji indywidualnych kotłów zasilanych paliwami kopalnymi po 1 stycznia 2025 r. O jakie dokładnie kotły będzie chodzić? Zostanie to dopiero określone w wytycznych wydanych przez Komisję. Jednak jak podkreślał Minister Rozwoju i Technologii udzielanie dotacji po tym terminie powinno być dalej możliwe dla hybrydowych systemów grzewczych, takich jak np. połączenie kotła z energią słoneczną lub pompą ciepła.

  • Używanie kotłów bezklasowych już niedługo będzie zakazane na niemal całym terytorium naszego kraju ze względu na zdrowotne skutki zanieczyszczeń powietrza. Nie zmienia to faktu, że domy z kopciuchami nadal istnieją i mogą być przedmiotem obrotu.

    Nic dziwnego, że przeciwnicy dyrektywy budynkowej na celownik wzięli także właścicieli takich domów. W mediach zaczęła krążyć informacja, jakoby domu z kopciuchem nie będzie można sprzedać, dopóki nie zostanie doprowadzony do odpowiedniej klasy energetycznej. Nie jest to jednak prawda. Kolejny raz mowa o pomysłach, które były w szkicu dyrektywy, ale nie znalazły się w jej ostatecznej wersji.

    Jedyny przewidywany obowiązek dotyczy posiadania świadectwa charakterystyki energetycznej m.in. dla nowego budynku w momencie sprzedaży lub wynajmu budynku, co już funkcjonuje w polskich przepisach. Dyrektywa rozszerza obowiązek posiadania świadectwa o budynki poddawane ważniejszej renowacji.

    Takie świadectwo spełnia wyłącznie funkcję informacyjną dla nabywcy, który powinien otrzymać również praktyczne informacje o tym, jak tę charakterystykę energetyczną można poprawić. Jednak nie towarzyszą temu jakiekolwiek ograniczenia w obrocie nieruchomościami.

  • Na koniec warto rozprawić się z mitem, który najbardziej przemawia do wyobraźni Polaków, a jednocześnie jest największym przekłamaniem jej dotyczącym. Chodzi o rzekome wywłaszczenia, które miałyby nastąpić na skutek dyrektywy. Wywłaszczenia miałyby następować, ponieważ Polaków nie będzie stać na dokonywanie obowiązkowych remontów.

    Przede wszystkim przypomnijmy, że dyrektywa nie wprowadza powszechnego obowiązku remontów budynków mieszkalnych. Po drugie, powiedzmy wyraźnie: w dyrektywie nie ma takich postanowień, które dawałyby możliwość wywłaszczeń.

    Co więcej, UE nie ma żadnych kompetencji do dokonywania wywłaszczeń na obywatelach państw członkowskich. Mówienie o wywłaszczeniach w kontekście tej czy jakiejkolwiek innej dyrektywy jest kompletnym nieporozumieniem. Chroni nas choćby konstytucja określająca, kiedy i na jakich warunkach może dojść do wywłaszczenia. Także polski rząd wyraźnie odcina się od mitu wywłaszczeń wskazując, że to manipulacja.

    Dyrektywa ma na celu walkę z ubóstwem energetycznym, a nie wpędzanie w nie ludzi. Wprost nakazuje państwom członkowskim podejmowanie środków mających na celu zmniejszanie ubóstwa energetycznego oraz podkreśla konieczność szczególnego zaopiekowania się osobami nim dotkniętymi – poprzez chociażby pierwszeństwo w przyznawaniu dotacji. Państwa członkowskie mają też za zadanie zapobiegać eksmisjom, jeśli renowacja spowodowała podwyżki czynszu.

Prawda: Dyrektywa budynkowa to szansa

Niewątpliwie dyrektywa budynkowa wprowadza szereg nowych regulacji, które będą musiały być przez państwa członkowskie przyjęte, co wiąże się z wieloma wyzwaniami. Jednak w debacie nad nią zapomina się o tym, czemu będzie ona służyć – to jest poprawa standardów budynków, a przy tym obniżenie rachunków gospodarstw domowych. Najłatwiej jest to osiągnąć poprzez stosowanie określonych wymogów na etapie projektowania budynków i rzeczywiście dyrektywa na tym się koncentruje. 

W 2023 r. aż 41 milionów mieszkańców Unii Europejskiej, czyli aż 9,3 proc., nie było w stanie zapewnić sobie odpowiedniego ogrzewania w związku z inflacją i cenami energii. Zamiast straszyć dyrektywą budynkową i blokować jej wprowadzenie w życie, należy skorzystać z szans, które daje i wdrożyć jej zapisy dbając przede wszystkim o najuboższych, którzy już teraz najbardziej odczuwają skutki nieefektywnego ogrzewania. A dodatkowo, możemy otrzymać nowocześniejsze, niezależne od paliw kopalnych i lepiej dostosowane do zmian klimatu budownictwo.

Inne artykuły z tej samej kategorii:

Wraz z 30 organizacjami społecznymi, branżowymi i think-tankami apelujemy do ministry środowiska Pauliny Hennig-Kloski o przeprowadzenie konsultacji publicznych aktualizacji KPEiK. Publikujemy treść listu otwartego organizacji.

17 lipca 2024 Czytaj więcej

Zapadanie się gruntu, pękanie ścian w domach czy nawet zawalenia budynków, zanik wody w studniach, zniszczenia płodów rolnych – to ponura rzeczywistość mieszkańców terenów górniczych. Aby pomóc poszkodowanym, przygotowaliśmy informator „Dochodzenie roszczeń o naprawę szkód górniczych”.

24 maja 2024 Czytaj więcej

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję środowiskową, na podstawie której przedłużono wydobycie węgla w kopalni Turów. Organizacje ekologiczne podkreślają, że nadzieją dla regionu może być zdobycie przez rząd środków na transformację w ramach nowego budżetu UE.

13 marca 2024 Czytaj więcej
go-to-top facebook twitter linkedin search arrow-right-long contrast letter copy-button triangle triangle