Rok nowego rządu – zegar tyka, a w sprawach środowiska efektów nie widać

Bartosz Kwiatkowski Data publikacji: 12 grudnia 2024

Kiedy w swoim exposé premier Tusk obiecywał sprawiedliwą transformację, lasy nazywał świętym dobrem, a czystą wodę zasobem strategicznym, nowa nadzieja mogła wstąpić w serca tych, którym bliska jest ochrona klimatu i przyrody. Niestety, po roku od zaprzysiężenia rządu stan realizacji polityki klimatyczno-środowiskowej Polski głęboko rozczarowuje.

Rok temu prawniczki i prawnicy Frank Bold wystąpili do nowo uformowanego rządu z listą ośmiu postulatów dotyczących polityki środowiskowej i propozycjami konkretnych rozwiązań dla najbardziej palących wyzwań. 

Dziś widzimy pewne zmiany na lepsze. Doceniamy wysiłki ministerstwa klimatu i środowiska na rzecz lepszej komunikacji ze stroną społeczną w sprawie katastrofy odrzańskiej czy zainicjowanie działań, które miejmy nadzieję już wkrótce zobowiążą kopalnie do budowania instalacji odsalających ścieki w zgodzie z zasadą zanieczyszczający płaci.

Jednak chociaż rząd Donalda Tuska ma już za sobą ¼ swojej kadencji, większości problemów środowiskowych nawet nie dotknął, mimo to, że część rozwiązań od samego początku ma na wyciągnięcie ręki.

Sprawiedliwa transformacja drepcze w miejscu

Prace na rzecz transformacji energetycznej toczą się niemrawo. Ogłoszono co prawda konsultacje publiczne Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu, jednak wciąż nie ma projektu Polityki energetycznej państwa do 2040 r., choć miał się pod koniec roku pojawić. Podobnie z nową strategią dla ciepłownictwa, którą zapowiadano już w kwietniu. Nadal nic nie zrobiono w temacie społeczności energetycznych, a prace prowadzone nad ustawą wiatrakową stanęły w miejscu.

To m.in. pokłosie tego, że rząd wciąż nie skupił odpowiedzialności za transformację w rękach jednego ministra. Jeżeli chcemy skrócić funkcjonowanie kopalni, nie jest jasne, który z trzech ministrów będzie za podjęcie takiej decyzji odpowiedzialny – minister klimatu i środowiska, minister aktywów państwowych czy minister przemysłu. W zasadzie każdy może się uznać za niewłaściwego.

Naprawdę trudno zrozumieć opieszałość rządu. Najpierw długo czekaliśmy na podzielenie kompetencji pomiędzy ministrami. W czerwcu dostaliśmy ustawę o działach administracji rządowej, w której próżno szukać przepisu na sprawne zarządzanie transformacją. Dopiero w grudniu pojawiła się wciąż mglista zapowiedź powołania międzyresortowego pełnomocnika ds. sprawiedliwej transformacji.

A zegar tyka. Polska de facto odchodzi od węgla, jednak ten proces trzeba przeprowadzić mądrze – tak, by nie zaszkodzić ludziom i regionom, które wciąż jeszcze zależą od energetyki węglowej. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z transformacją dziką, a nie sprawiedliwą. Tymczasem w budżecie na 2025 rok zaplanowano gigantyczne dotacje dla górnictwa, zaś region zgorzelecki wciąż czeka na jasną deklarację rządu co do swojej przyszłości.

Niewdrożony wyrok TSUE i inne opóźnienia w lasach

Do dzisiaj nie przyjęto ustawy, która dawałaby Polkom i Polakom możliwość kontroli nad tym, jak zarządzane są lasy. Od wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w tej sprawie upłynęło już półtora roku, jednak w zakresie zaskarżalności planów urządzania lasów rząd zaproponował rozwiązania, które mogłyby tak naprawdę osłabić ochronę lasów, a nie ją wzmocnić.

Zapowiadane wyłączenie 20 proc. lasów z użytkowania gospodarczego wciąż jest dalekie od realizacji. Prace rozpoczęte podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach nie zostały zakończone i wciąż brakuje trwałych rozwiązań prawnych wzmacniających dyskutowane zmiany m.in. tak w zakres lasów cennych przyrodniczo, jak i społecznie. 

Sam proces dotyczący wyznaczenia lasów cennych społecznie prowadzony był w sposób chaotyczny, niejasny i nieprzemyślany, trudno zatem się dziwić, że nie zakończył się sukcesem. 

Długa droga do ochrony “zasobu strategicznego”

Wspomniany już niewłaściwy podział odpowiedzialności pomiędzy ministerstwami mści się także na ochronie polskich rzek. Współpraca przyrodników z ministerstwami naznaczona jest chaosem kompetencyjnym.

Obrady grupy roboczej ds. Odry prowadzi ministerstwo środowiska i to jego przedstawiciele spotykają się z organizacjami przyrodniczymi oraz koordynują prace zespołu międzyresortowego. Ale to nie ten resort jest odpowiedzialny za zarządzanie wodami, tylko ministerstwo infrastruktury, które na spotkaniach ze stroną społeczną najczęściej się nie pojawia.

W kwestie dotyczące Odry i tzw. specustawy odrzańskiej zaangażowane są aż cztery ministerstwa, ale brakuje odgórnej koordynacji. Wygląda to trochę tak, jakby każde ministerstwo działało w swoim kierunku, a rząd nie miał jasnego stanowiska w sprawie ochrony Odry. Co rozczarowuje, bo jeszcze w exposé premiera Tuska było ono bardzo zdecydowane.

Skutkiem są kolejne opóźnienia w walce o dobry stan polskich rzek – słone ścieki z kopalń nadal bez ograniczeń płyną do dopływów Odry i Wisły, monitoring jakości wód niedomaga, wciąż brakuje ważnych przepisów pozwalających oceniać skumulowany wpływ zanieczyszczeń na rzeki.

Ochrona złóż węgla kosztem rolników

Podczas kiedy woda pozostaje “zasobem strategicznym” wciąż tylko na papierze, to nieuzasadnioną ochroną cieszy się węgiel brunatny. Przyjęta jeszcze przez poprzedni rząd nowelizacja prawa geologicznego i górniczego zaczęła zbierać swoje żniwo. Pozwala ona ministrowi klimatu i środowiska arbitralnie decydować o tym, które złoża w Polsce zostaną uznane za strategiczne i gdzie w związku z tym wprowadzić np. zakaz zabudowy.

Wraz z innymi organizacjami ostrzegaliśmy przed konsekwencjami dla gmin, na terenie których występują złoża węgla brunatnego. Dziś wiemy, że nasze obawy się potwierdziły. Większość odmów uniemożliwiających zabudowę ze względu na ochronę złoża dotyczy nieruchomości położonych na złożach węgla brunatnego (169 na 188 odmów wydanych przez MKiŚ do 31 października 2024 r.).

Otwierania nowych kopalń nie przewiduje żadna, nawet najmniej ambitna strategia rządowa, a jednak w imię ochrony złóż węgla brunatnego odmawia się rolnikom możliwości postawienia na własnej ziemi pomieszczeń magazynowych, silosu na kiszonkę czy budynku gospodarczego. A wystarczyłoby tę fatalną w skutkach nowelizację przepisów wycofać.

Zawieszenie walki o czyste powietrze

Sytuacja w ochronie powietrza w ostatnim roku wydawała się stabilna. Przyjęto nowe, ambitniejsze normy jakości węgla oraz podjęto działania w kierunku określenia norm jakościowych dla biomasy. Czekająca obecnie na podpis prezydenta ustawa dająca podstawę do określenia tych norm jest co prawda wadliwa, bo nie przewiduje kar za naruszenie i nie daje wprost podstaw do kontroli, ale jest niewątpliwie krokiem w dobrą stronę.

Niestety, pod koniec listopada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zdecydował się bez ostrzeżenia wstrzymać przyjmowanie wniosków w programie Czyste Powietrze. Z tego programu skorzystały już setki tysięcy gospodarstw domowych. Jego wieloletnie funkcjonowanie wzbudzało zaufanie, zachęcając także niezamożne osoby do wymiany źródeł ciepła i bardziej ambitnych inwestycji w termomodernizację. To przełożyło się na zauważalną poprawę jakości powietrza w Polsce.

Choć program niewątpliwie wymaga pewnej reformy, to można było jej dokonać bez takiego gwałtownego kroku, który z trudem wypracowane zaufanie społeczne narusza. Co gorsza pojawiły się sprzeczne wypowiedzi polityków koalicji rządzącej na temat terminu ponownego uruchomienia programu. Każda niepewność wokół kontynuacji to ryzyko podnoszenia się głosów o konieczności odroczenia lub uchylenia przepisów zakazujących kopciuchów.

Zanieczyszczone powietrze wpływa na wzrost zachorowań na astmę, alergie, a także choroby serca i płuc. Walka z zanieczyszczeniami jest kwestią zdrowia publicznego i każdy miesiąc zwłoki to nieodwracalne szkody dla Polek i Polaków.

Coraz mniej czasu na ofensywę legislacyjną

Obecnego rządu nie można już nazwać nowym. Przy optymistycznym założeniu, że dotrwa do kolejnych terminowych wyborów, przepracował już 1/4 swojej kadencji. Jednak efektów tego upływającego czasu wciąż nie widać.

Biorąc pod uwagę to, że ostatni rok urzędowania, będący rokiem wyborczym, nie jest najlepszym czasem na podejmowania odważnych decyzji, oznacza, że rządowi Tuska zostały tylko dwa lata na realizację ambitnej polityki klimatycznej i środowiskowej.

Sprawowanie władzy to bieg długodystansowy, do którego trzeba się dobrze przygotować. Nie dość, że rząd jest wciąż na początku trasy, to sprawia wrażenie, jakby w ogóle nie przepracował okresu przygotowawczego. Jeżeli to podejście szybko nie zmieni się w rzeczywistą ofensywę legislacyjną popartą realnymi działaniami, to szansa dotarcia do mety znacząco się zmniejszy.

Autorem komentarza jest Bartosz Kwiatkowski, dyrektor Fundacji Frank Bold. Absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, członek Rady Programowej Fundacji Rozwój Tak – Odkrywki Nie. Ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Fot. Mika Baumeister / Unsplash

Inne artykuły z tej samej kategorii:

Losy projektu odbudowy zasobów wodnych we wschodniej Wielkopolsce to przestroga przed drogą na skróty przy naprawie szkód w środowisku oraz dowód na kluczową rolę organizacji w monitorowaniu funduszy – komentarz dr Katarzyny Doroszewskiej-Chyrowicz.

8 listopada 2024 Czytaj więcej

Polska otrzymała 3,85 miliarda euro z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Środki te mają przygotować regiony górnicze na skutki odchodzenia od węgla w produkcji energii elektrycznej. Fundacja Frank Bold przygotowała ocenę planów wykorzystania funduszy.

28 czerwca 2024 Czytaj więcej

Precedensowy wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie szwajcarskich seniorek potwierdził, że państwa mają obowiązek aktywnie przeciwdziałać zmianom klimatu, ponieważ w przeciwnym razie naruszają prawa człowieka. Frank Bold z partnerami zbada, jak kształtować lepsze polityki klimatyczne.

13 czerwca 2024 Czytaj więcej
go-to-top facebook twitter linkedin search arrow-right-long contrast letter copy-button triangle triangle