DNSH to obowiązkowa zasada horyzontalna w ramach Funduszy Europejskich na lata 2021–2027. Zasada ta ma zagwarantować, że finansowane działania nie będą szkodzić środowisku. Jak pokazuje nowa analiza Frank Bold, jej wdrażanie okazało się być jednym z największych wyzwań dla instytucji regionalnych.
Frank Bold przeanalizował programy regionalne finansowane ze środków Funduszu Sprawiedliwej Transformacji w pięciu województwach: dolnośląskim, małopolskim, łódzkim, śląskim i wielkopolskim. Autorka opracowania, dr Katarzyna Doroszewska-Chyrowicz, zidentyfikowała szereg problemów związanych z wdrażaniem zasady DNSH.
Co to jest zasada DNSH?
Zasada DNSH (ang. Do No Significant Harm – „nie czyń poważnych szkód”) zakłada, że żadna działalność finansowana ze środków unijnych nie może powodować poważnych szkód w sześciu kluczowych obszarach środowiskowych: klimacie, wodach, gospodarce o obiegu zamkniętym, zanieczyszczeniach, bioróżnorodności i ekosystemach. Jest to fundament Europejskiego Zielonego Ładu i unijnej Taksonomii – czyli systemu klasyfikacji zrównoważonych środowiskowo inwestycji.
Wytyczne? Niejasne
Problem w tym, że mimo obowiązywania zasady, instytucje odpowiedzialne za rozdysponowanie funduszy (czyli tzw. instytucje zarządzające) wciąż często nie wiedzą, jak ją skutecznie stosować.
– Rolą Instytucji Zarządzających jest pomoc wnioskodawcom w przestrzeganiu tej zasady. Niestety efektywność tych działań stoi pod znakiem zapytania, dopóki same Instytucje Zarządzające nie mają pełnej świadomości znaczenia tej zasady – komentuje dr Doroszewska-Chyrowicz.
Analiza ujawnia, że w wielu regionach DNSH bywa traktowane jak biurokratyczna konieczność. A to może prowadzić do przyznawania funduszy projektom, które nie spełniają unijnych wymogów środowiskowych.
DNSH jako marginalizowana formalność
W analizie zestawiono, jak zasada DNSH jest wdrażana w różnych województwach, a wyniki nie napawają optymizmem.
– Brak jasnych, jednolitych wytycznych na poziomie krajowym, rozbieżności interpretacyjne oraz różnorodność podejść w poszczególnych programach regionalnych sprawiają, że zasada DNSH często bywa traktowana jedynie jako formalność – wskazuje autorka raportu.
Działania wdrożeniowe często są fragmentaryczne i niespójne. Zamiast spełnienia konkretnych kryteriów i przedłożenia określonej dokumentacji, często wystarcza… oświadczenie wnioskodawcy, że jego projekt spełnia zasadę DNSH.
W praktyce oznacza to, że kontrola nad realnym wpływem projektów na środowisko jest ograniczona, a kluczowa zasada unijna – marginalizowana. Mimo, że część Instytucji Zarządzających podejmuje próby wzmacniania stosowania zasady DNSH, np. poprzez szkolenia czy grupy robocze, dobre praktyki są wciąż rzadkością.
Co dalej?
Frank Bold apeluje o stworzenie jednolitych wytycznych na poziomie krajowym i wprowadzenie lepszych narzędzi dla instytucji wdrażających. Potrzebne są szkolenia dla urzędników i wnioskodawców, wzory dokumentów, dokładne kryteria, a przede wszystkim – zmiana podejścia.
– Zasada DNSH nie powinna być kolejnym biurokratycznym punktem do odhaczenia, ale realnym mechanizmem chroniącym środowisko. Dla efektywnego wykorzystania środków publicznych konieczne jest, by podejmowane działania miały merytoryczny charakter i przekładały się na konkretne efekty, a nie ograniczały się do pozornej zgodności z przepisami – konkluduje dr Doroszewska-Chyrowicz.
Analiza wdrażania zasady DNSH w odniesieniu do Funduszu Sprawiedliwej Transformacji dostępna jest tutaj.